Sycylia w cieniu mafii
Myśląc o Sycylii, niemal każdy wyobraża sobie Ojca Chrzestnego, Ośmiornicę i inne filmy o słynnej mafii. Jak nie myśleć o Cosa Nostra, skoro nawet lotnisko w Palermo nosi nazwę Falcone- Borsalino, od nazwisk komendantów policji, którzy zginęli w walce z mafią. To słowo zaczęło wzbudzać strach i obawę dopiero w XX wieku, kiedy capo di tutti capi zaczęli czerpać zyski z przemytu narkotyków. Wcześniej organizacja była czymś w rodzaju ruchu oporu wobec najeźdźców z północy, którzy postanowili na Półwyspie Apenińskim i okolicznych wyspach stworzyć nowe państwo – Italię. Do tej pory zresztą różnice kulturowe, a także antagonizmy między północną a południową częścią Włoch są tak duże, iż można odnieść wrażenie, że to zupełnie inne kraje.
Mieszanka kultur na Sycylii wynika z tego, że od stuleci krzyżowały się tu wpływy wielu narodów. Bliżej stąd do Afryki niż do Rzymu, a w Palermo największą atrakcją są bizantyjskie mozaiki. Czy to w normańsko-arabskiej dzwonnicy kościoła La Martorana czy Kaplicy Palatyńskiej w Palazzo dei Normani, której sklepienie może rywalizować jedynie z przepychem dekoracji świątyń Stambułu. Położone na południu wyspy Syrakuzy w czasach imperium greckiego były najważniejszą metropolią na Zachodzie. Niewiele pozostało tu śladów kultury hellenistycznej, co nie przeszkadza handlować charakterystycznymi wazami. Tu można zwiedzić manufaktury wytwarzające papirus. Starożytne ruiny znajdują się na pobliskich wzgórzach, na głównej wyspie. W Parku Archeologicznym Neapolis najpopularniejszym miejscem wycieczek jest grecki teatr, gdzie swoje sztuki wystawiał sam Ajschylos. Rzymianie po podboju wyspy urządzali widowiskowe walki gladiatorów. W pobliżu zbudowali też trzeci pod względem wielkości stadion we Włoszech służący wówczas za arenę do wyścigów rydwanów. Syrakuzy słyną także ze swojego najwybitniejszego mieszkańca, którym był Archimedes. Jeden z najbardziej światłych umysłów- wszechczasów zadziwiał ówczesny świat teoriami z geometrii i algebry. Kiedy król Hieron II poprosił go o znalezienie sposobu na zmierzenie masy złota, naukowiec dość długo się zastanawiał. Legenda głosi, że niechcący pomogła mu żona. Przygotowując mu kąpiel, nalała zbyt dużo wody, a wchodzący do wanny Archimedes znalazł rozwiązanie problemu. Z Syrakuz pochodzi także mniej znany powszechnie Mithaikos, Grek, który pięć wieków przed Chrystusem napisał pierwszą europejską książkę kucharską.
Sztuka gotowania Mithaikosa nie przetrwała do naszych czasów w postaci papirusów, jednak tradycje kulinarne są na Sycylii bardzo silne. I podobnie jak w architekturze, mamy tu wiele wpływów z całego basenu Morza Śródziemnego. Świadczą o tym nazwy festiwali odbywających się niemal co miesiąc, poświęconych miodom, pistacjom, migdałom czy znanemu z krajów arabskich kuskusowi. Amatorzy owoców morza koniecznie muszą wybrać się na targ rybny, który odbywa się w każdej z nadmorskich miejscowości.
Profanom z bardziej mięsożernych krajów północnych, znającym jedynie śledzie, dorsza, łososia czy tylko makrele z puszki, trudno nawet dopytać się o nazwy ryb różnego koloru i kształtu. Lokalni znawcy, restauratorzy i drobni sklepikarze barwnie targują się, jakby od tego zależało ich życie. Czasem gestykulacja jest tak gwałtowna, iż wydaje się, że zaraz dojdzie do bójki, jednak po chwili rozmówcy rozstają się w najlepszej komitywie. W centralnej części wyspy oprócz owoców morza można skosztować doskonałych serów a także... grzybów. W okresie jesiennym spotkamy tubylców przemierzających zbocza z koszem i kijkiem. Żyzne gleby są dobre nie tylko dla cytryn, oliwek i pomidorów, oczywiście najlepszych na świecie, ale także prawdziwków. Nie rosną one gęsto, ale są niezwykle dorodne.
Poza sezonem grzybowym najpopularniejsza na Sycylii jest prosta kuchnia. Jej podstawą są świeże, nieprzetworzone produkty, wtedy zwykły makaron z sosem pomidorowym i czosnkiem smakuje jak arystokratyczne danie. Zresztą kilka wieków wcześniej wszelkiego rodzaju pasty były daniem drogim, dostępnym tylko dla wysoko urodzonych, jako że były kilkukrotnie droższe od chleba. Obecnie jest oczywiście inaczej, nie zmieniło się tylko jedno - umiłowanie do prostoty. Ja natomiast nigdy nie zapomnę wzroku znajomego Sycylijczyka, który w jednej z polskich pizzerii dostał do pizzy keczup zamiast sosu pomidorowego. Pół żartem pół serio stwierdził, że na wyspie można za to zginąć. Niby mówił to z uśmiechem, ale z jego oczu biło prawdziwe oburzenie. Chyba naprawdę byłby gotów za to zabić.
DOLCE VITA NR 4 LATO/ JESIEŃ 2011