Toskania skąpana w słońcu
Stolica toskańskiej ziemi, Florencja, już dawno stała się kosmopolityczna. Hollywoodzkie produkcje tylko rozsławiły zabytki, będące kwintesencją włoskiego renesansu. Najsłynniejszy pisarz urodzony we Florencji – Dante Alighieri – nie zrobił tyle dla popularności miasta, co nakręcony w 2003 roku film „Pod słońcem Toskanii” , w reżyserii Audrey Wells z zachwycającą Diane Lane w roli głównej. Film ten został nakręcony na podstawie książki Frances Mayes. Kilka lat później Marlena de Blasi wydała powieść „Tysiąc dni w Toskanii”. Od tego czasu wiele osób pragnie spędzić tu choćby tydzień. Nawet jeśli ktoś myli butelki z Boticellim to potrafi stać w sezonie kilka godzin, aby dostać się do słynnej galerii Uffizi (znajdują się tu dzieła m.in.: Leonarda da Vinci, Michała Anioła,Rafaela, Rubensa, Rembrandta). Niewiele mniej czasu trzeba poświęcić, żeby dostać się do Galerii Akademii.
Rzeźba wykonana przez Michała Anioła, słynny Dawid – wykuty z jednego bloku marmuru, tak jak go Pan Bóg stworzył – został tam przeniesiony sprzed Palazzo Vecchio ponad 100 lat temu. Kopia też robi wrażenie i nie trzeba płacić 10 euro za bilet wstępu. Jedyne, co może burzyć wrażenia z obcowania ze sztuką na najwyższym poziomie, to niezliczone tłumy turystów, do których zresztą sam należałem.
Dla tłumów
tych właśnie zmieniono święte niemalże godziny pracy trattorii i pizzerii. Teraz są otwarte przez cały czas, a na osłodę prócz zwiększonego ruchu, kelnerom pozostaje tradycyjne „coperto” – zwyczajowy acz sumiennie kasowany dodatek za usługę doliczany do rachunku. Przyznać jednak trzeba, że nie są to pieniądze zmarnowane. Szczególnie smakosze makaronów znajdą tu swój mały raj. W Italii makarony nazywa się potocznie „pasta” a na ich określenie wymyślono kilkadziesiąt słów. Włosi nie wyobrażają sobie bez niej życia. Warto też pamiętać, że w czasie obiadu jest on spożywany jako pierwsze danie, po przystawkach – podobnie jak u nas zupa. Zresztą zanim jeszcze dostaniemy cokolwiek do jedzenia pojawi się na stole przepyszny chleb i oliwa. Toskańczycy twierdzą, że ich jest najlepsza pod słońcem, nomen omen Toskanii. Sporo w tym racji. Na pewno oryginalne jest toskańskie chianti, z którego słynie region.
Chianti produkowane jest w siedmiu regionach Toskanii, głównie ze szczepu Sangiovese. Jeżeli Chianti klasyczne (Classico), z charakterystycznym czarnym kogutem w tle, jest zbyt mocne, lepiej spróbować lżejszego Chianti Colli Pisane. Bez trudu znajdziemy osterię, gdzie można za stosunkowo niewielkie pieniądze, zdegustować różne gatunki win. Lub, tak jak toskańczycy w czasie codziennych posiłków, zamówić wino della casa. Dostaniemy je w karafce (5-8 euro za litr), ale też nie będziemy rozczarowani. Szczególnie jeśli zamówimy tradycyjne danie bisteca alla fiorentina. Wtedy najlepiej darować sobie wszelkie przystawki, bo ten fenomenalny stek wystarczy nawet na dwie osoby. Nic dziwnego, że włoska kolacja potrafi trwać kilka godzin. Tu jedzenie jest najprawdziwszą ze sztuk, wcale nie mniejszą niż dzieła Boticellego, Rafaela czy Anioła.
Na koniec posiłku koniecznie trzeba zamówić espresso. Tak popularne u nas cappuccino to kawa pijana tylko na śniadanie. Raz zamówiłem też herbatę i zaraz potem stał przede mną szef kuchni, pytając czy coś mi może nie zaszkodziło. Pewnie nie wzbudzi to zdziwienia w pełnej turystów Florencji, gdzie częściej niż włoski słyszymy amerykański, angielski czy... polski.
Jednak w pobliskiej Sienie turystów nie jest już tak dużo. Pielgrzymki wiernych w drodze do Rzymu, nawiedzają grób św. Katarzyny Sieneńskiej, ogłoszonej przez naszego papieża patronką Europy. Warte zobaczenia są także baptysterium i piękna katedra: w przeciwieństwie do innych świątyń tu trzeba spojrzeć także pod nogi, bo posadzki są bogato zdobione. Niektóre fragmenty przy głównym ołtarzu są odsłaniane jedynie przez kilka dni w sierpniu. Inne są oddzielone linami i barierkami, wszystko po to, żeby ich nie zadeptano.
Kto chce spojrzeć na miasto z lotu ptaka, ten ma do wyboru wieżę ratusza lub niedokończony fragment nowej katedry. Siena przeżywa oblężenie turystów tylko dwa razy do roku. 2 lipca i 15 sierpnia odbywa się wtedy najsłynniejsza miejska gonitwa końska, zwana palio. W czasie palio spokojny rynek zamienia się w gliniany tor wyścigowy. Emocje są ogromne, dużo większe nawet niż te, w czasie tak ukochanych przez Włochów, meczów piłkarskich.
DOLCE VITA NR 1 JESIEŃ/ZIMA 2010